Szybko zwlekłem się z sofy i pozbierałem ciuszki pozostawione przez Perrie na podłodze, po czym włożyłem je do pełnej szafy. Przeszedłem holem do sypialni i otworzyłem okno, by do pokoju dochodziło świeże powietrze.
Przebrałem się w świeże ciuchy i podążałem do drzwi wejściowych, gdy coś zawibrowało mi w kieszeni spodni. Wyjąłem z niej telefon i otworzyłem wysłanego przed chwilą sms'a:
Kto to jest Zoe? Czy tylko ja mam taka słabą pamięć? Postanowiłem o tym zapomnieć i wyszedłem z domu do samochodu.
W drodze sprawdziłem najbliższą kancelarie prawniczą i pojechałem w jej stronę.
Wysiadłem z samochodu i odnalazłem drzwi z napisem ALISON GREY. Imię i nazwisko wydawało mi znajome, ale bez wahania wszedłem do środka i zobaczyłem przed sobą kobietę z mojego snu: - Nie nauczyli pukać?-zapytała z kamiennym wyrazem twarzy.
- To proszę to zrobić, ale szybko bo zaraz wychodzę. - odpowiedziała, a ja miałem nadzieję, że się przesłyszałem.
- Zapytałem z grzeczności, więc może od razu przejdźmy do rzeczy... - zacząłem swój monolog, w którym ona bezczelnie mi przerwała.
- Ja też na razie jestem grzeczna, ale mogę nie być. Nie żartowałam. - zatkało mnie, miałem nadzieje, że ona nie mówi poważnie, ale widocznie byłem w błędzie, wielkim błędzie i na wielką niekorzyść dla mnie było przekomarzanie się z nią.
- Zapomnijmy o tym niemiłym incydencie i przejdźmy do rzeczy, bo nie mam zbyt dużo czasu. - znów próbowałem zacząć, ale sytuacja znów się powtórzyła.
- Nie mam dużo czasu, a ty tylko to ignorujesz.
- Chciałbym przypomnieć, że nie jesteśmy na "Ty". - przypomniałem spokojnie, bo chciałem załagodzić sytuacje.
- Moi klienci zazwyczaj pukają do drzwi.
- Zazwyczaj, a ja nie jestem takim zwykłym klientem. Nazywam się ZAYN MALIK. - powiedziałem i zrobiłem pauzę, żeby miała czas zastanowić się czyżby na pewno mnie nie zna.
- Zayn, jak? - odpowiedziała drwiącym głosem. Momentalnie wszystko się we mnie zagotowało, ale próbowałem sprawiać wrażenie niewzruszonego.
- Może powinienem zmienić prawnika? - zapytałem, myśląc, że to coś zmieni.
- Jak można zmienić coś czego nie ma? - zapytała, a ja musiałem chwile zastanowić się nad odpowiedzią.
- Nie ważne czy coś jest możliwe, ja mogę i potrafię wszystko, na pewno chciałabyś zmienić coś w swoim życiu, co? - mówiłem to z przekonaniem i widziałem, że w jej głowie szybkim tempie przelatują różne myśli, chyba wspomnienia.
- Mówisz jak jakiś "Dżin", a na takiego mi nie wyglądasz. - nie wiem czy dobrze to interpretuje, ale uznałem to za komplement (nie wyglądam na taniego iluzjonistę, który wmawia wszystkim, że czaruje) i uśmiechnąłem się lekko. Widocznie spodobał się jej mój uśmiech, bo na jego widok momentalnie ułożyła usta w podkówkę ukazując białe zęby, ale gdy zauważyła swój odruch, znów zaczęła się ze mną spierać:
- Twój uśmieszek na mnie nie działa. - sama sobie zaprzeczała i pozwoliłem sobie to wykorzystać.
- Właśnie widzę - sarknąłem i zaśmiałem się - Ale nie tylko to mam do zaoferowania. - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Masz chyba na kim próbować te swoje sposoby, ale mnie możesz sobie odpuścić. - szczeka mi opadła. Co? Mówiła, że mnie nie zna.
- Co? - zapytałem zaciekawiony stylem swojego życia widzianym przez inną osobę.
- To co słyszałeś, nie masz najlepszej reputacji na świecie, ale widocznie za to ludzie cie kochają - powiedziała - "Zayn Malik zdradza Perrie na prawo i lewo" - zacytowała zapewne jedno z wielu tytułów z kolorowych gazetek. - Jesteś wprost ideałem islamskiego męża - skomentowała, ale wyczułem, że to nie był sarkazm - przynajmniej nie wyżywasz się na niej.
- Właśnie, a ona tego nie docenia. - odpowiedziałem, by wbić się w klimat rozmowy, ale najwidoczniej to była zła odpowiedź.
- Skończyłeś już? Bo mam zamiar wychodzić. - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi. Doszła do nich i zatrzymała się przed progiem ich progiem. Wskazała mi ręką wyjście, ale ja jako gentleman nie mogłem pozwolić, by kobieta mnie przepuszczała.
Stanąłem za nią i chwyciłem ją w talii kierując jej sylwetkę w stronę wyjścia. Pochyliłem się też w stronę jej ucha szepcząc:
- Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje. - pogłaskałem jej policzek wierzchem dłoni i założyłem pasemko jej ciemnych włosów za ucho - Jeszcze się spotkamy.
Oplatając jej plecy ramieniem wyprowadziłem ją z pomieszczenia, po czym wyminąłem ją stając do niej przodem. Wyciągnąłem z tylnej kieszeni wizytówkę i podałem jej uśmiechając się. Jej twarz była blada, bez emocji, ale widziałem w jej głębi promyczek niepokoju. To właśnie chciałem osiągnąć i jak zawsze mi się udało.
***
Wyszedłem z budynku i od razu wyciągnąłem paczkę papierosów. Była mi teraz strasznie potrzebna, bo moja złość, którą próbowałem ukryć z minuty na minute stawała się coraz większa.
Wyciągnąłem jednego papierosa i z wprawą zapaliłem końcówkę. Włożyłem go między zęby i zaciągnąłem się od razu czując znaczący wpływ tytoniu.
Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer.
- Tu Zayn, masz chwile?
- Dla ciebie zawsze.
- Znajdź mi coś na niejaką Grey.
- Będzie trudno, nieskazitelna sztuka, ale jakoś sobie z nią poradzę, jakby co to wymyślimy coś.
- Dzięki, można na ciebie liczyć. - tymi słowami skończyłem rozmowę.